fbpx

Nowa Lewica

image_intro_alt

Żukowska: Lewica walczy o zupełnie inne interesy klasowe niż liberałowie, czas to zrozumieć

Nie ma w polskim parlamencie ugrupowania, które nie miałoby już za sobą wspólnych głosowań z PiS-em. W ujęciu procentowym zdecydowanie częściej od Lewicy robiła to zresztą Koalicja Obywatelska. W sprawach, które są spójne z naszym programem i naszymi wartościami zawsze głosujemy za danym projektem, nawet jeśli jest to projekt posłów PiS czy rządowy.

Mam trzy konkretne przykłady, które chyba dają sporo do myślenia. Po pierwsze, piątka dla zwierząt, popierana zresztą również przez KO. Zakaz działalności ferm futrzarskich zawsze znajdował się w naszym programie, byłoby jakąś aberracją, gdybyśmy nagle postanowili zagłosować przeciw tylko dlatego, że projekt firmował PiS. Po drugie - ustawa reprywatyzacyjna zakazująca przejmowania nieruchomości razem z lokatorami, którzy następnie byli z nich wyrzucani. W tej sprawie nie tylko głosowaliśmy razem z PiS, ale i współpracowaliśmy z rządem - posłanka Magdalena Biejat była z naszej strony odpowiedzialna za rozmowy z przedstawicielami ministerstwa sprawiedliwości, np wiceministrem Kaletą. Ale wszystko po to, by chronić ludzi przed wyrzucaniem ich na bruk czy też zmuszaniem do wyprowadzki przez presję ekonomiczną.

Liberałowie i libki

Myślę, że czeka nas przeorganizowanie paradygmatów sceny politycznej. Było to być może bolesne, ale Platforma i Nowoczesna, te nasze partie liberalne, zdały sobie w końcu sprawę z tego, że ich głos nie jest już jedynym na opozycji. I więcej - że głos opozycji nie zawsze musi brzmieć tak samo. Poprzednia kadencja, w której nas przecież nie było w Sejmie, dała liberałom pewne poczucie monopolu, wtedy rzeczywiście między „opozycja” a „liberałowie” był prawie znak równości. Czas więc powoli wracać do rzeczywistości i nauczyć się, że opozycja nie jest i nie będzie jakimś monolitycznym blokiem. Nie będzie też raczej żadnej Koalicji 276 ani innych tego rodzaju bytów spod znaku „urawniłowki” pod dyktando Platformy, tym bardziej, że mamy już za sobą doświadczenie Koalicji Europejskiej. Wciąż pamiętam rozmowy na temat tego, czego nie dało się nawet nazwać wspólnym programem - był to tylko ten skromny dokument nazwany Deklaracją Programową - i bardzo niechętną reakcję na mój postulat, by do katalogu tych grup, o których interesy będziemy wspólnie walczyć w Parlamencie Europejskim, oprócz pracodawców i przedsiębiorców włączyć również pracowników.

Walka klas zaostrza się

Po prostu na każdym kroku widać, że to podejście do polityki i wyborców w wypadku lewicy i liberałów jest różne - i że w gruncie rzeczy chodzi o bardzo różne grupy interesów. Pod wieloma względami nigdy się z liberałami nie dogadamy i zawsze będziemy mieli odmienne postulaty. Po prostu dlatego, że reprezentujemy różne grupy społeczne.

Anna-Maria Żukowska, posłanka
Śródtytuły pochodzą od redakcji

UWAGA! Ten serwis używa cookies i podobnych technologii.

Brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to. Czytaj więcej…

Rozumiem