Wpadłem w tych dniach do Radia Szczecin. Słowo „wpadłem” nie jest przypadkowe. Rozmowa, jak rozmowa – głównie o bieżących, dramatycznych wydarzeniach.
Następnego dnia w tygodniku „Do Rzeczy”, przeczytałem, co mówiłem. Napisano, że europoseł SLD – czyli ja - ocenił, że walka z koronawirusem, to nie jest czas na przepychanki polityczne i pochwaliłem pakiet antykryzysowy.
Owszem – mówiłem, że dobrze się stało, że tarcza antykryzysowa powstała, ale jak ona działa, to się dopiero okaże. Rozmowa toczyła się kilkanaście godzin po wystąpieniu premiera w telewizji i wszyscy zdążyliśmy zaledwie się nad nią pochylić. Dopiero dziś wiemy, że plan antykryzysowy stoi na barkach przedsiębiorców, gdyż co prawda odkłada się im obowiązkowe płatności, ale się ich nie likwiduje, jak czynią inne rządy Unii.
Owszem - rząd PiS oferuje 212 mld. zł, na walkę ze skutkami pandemii, ale to jest zaledwie 37 mld. Euro. W porównaniu z 500 miliardami rządu Niemiec, czy 200 miliardami rządu Hiszpanii, suma ta cieszy, ale nie imponuje. Tym bardziej, że przez ostatnie pięć lat wysłuchiwaliśmy wyłącznie aktów strzelistych pod adresem niezwykle gospodarnego rządu i będącego w wyśmienitym stanie budżetu państwa. Skoro jesteśmy tacy bogaci, to dlaczego jesteśmy tacy skąpi, chciałby się zapytać? Dobrze, że jest jeszcze dodatkowo 7,4 mld Euro z Brukseli, choć rząd upiera się, że to pieniądze stare, już przydzielone w kończącej się perspektywie budżetowej - nic nowego. Tyle, że do tej pory trzeba było je zwracać do unijnej kasy, jako niewykorzystane w terminie, a teraz można bez zbędnej biurokracji wydać na potrzeby tych dziedzin działalności gospodarczej i tych przedsiębiorców, którzy z powodu epidemii ponoszą wielkie straty. Co prawda gospodarz programu uparcie naciskał, żebym powiedział, że rząd jest dobry, ale ja uważam, że robi po prostu, co do niego należy, a czy dobrze, to się dopiero okaże.
Taki był ogólny kontekst podnoszonego w „Do Rzeczy” mojego stwierdzenia, że trzeba działać wspólnie, nie tylko krytykować, zająć się udzielaniem dobrych rad, jak ustrzec społeczeństwo przed nieszczęściem, jak pomóc gospodarce, żeby mogła jak najszybciej wrócić do normy.
A to, jak powiedział premier dla telewizji CNN, może być trudne. Będąc poza kamerami TVP, zdjął z siebie kostium pewnego siebie sternika, który bezbłędnie żegluje ku szczęśliwym lądom, tylko powiedział prawdę: To jest trzęsienie ziemi dla gospodarki!
Niech więc rząd dalej robi swoje i my róbmy swoje - pracujmy (kto może – on line), przestrzegajmy obowiązujących zasad i dla własnego dobra współpracujmy z tym rządem, bo innego za pięć minut mieć nie będziemy. Ale to w żadnym razie nie odbiera opozycji prawa do krytykowania wszelkich słabości, niekiedy na pograniczu skandalu, za które on odpowiada. Wszystkie plusy i minusy i tak podliczymy, gdy – miejmy nadzieję jak najszybciej - to nieszczęście, które dotknęło nas wszystkich minie.
Prof. Bogusław Liberadzki, eurodeputowany